czwartek, 10 października 2013

WHAT I EAT

Jeszcze kilka lat temu nie zastanawiałam się zbytnio nad tym co jem. Było to zwykle to, na co miałam ochotę, czyli owoce, lody, chipsy, pizza, warzywa, pieczywo białe ciemne, nieważne. A teraz, ważne. 
Każdy wie, że na produkcie jest wypisany skład danego produktu i "ile jest cukru w cukrze". Ale tak szczerze - kto to czyta? Niestety nadal niewiele osób. Być może świadomość co oznaczają E-ileśtam i czym są glutaminiany, sorbitole, aspartamy i acesulfamy K dadzą szansę zrozumienia co w siebie wrzucamy. 

Zaczęło mnie to interesować, kiedy w moim domu wyeliminowano ziemniaki do kotleta czy kurczaka i zastąpiono je drugą porcją surówek. Łączenie węglowodanów z białkiem zwierzęcym źle się trawi. 
Później na śniadanie weszła owsianka, ale nie na mleku, tylko na wodzie (ewentualnie z dodatkiem maślanki). Wbrew pozorom, woda jest tysiąc razy zdrowsza od mleka dostępnego w sklepach. A to, że płatki owsiane są najlepszą opcją na śniadanie, wszyscy wiedzą. W rankingu najzdrowszych pokarmów świata owsianka zajmuje 3 miejsce zaraz po owocach acai i czosnku, którego na śniadanie lepiej nie jeść ;) Teraz nie wyobrażam sobie dobrego dnia bez takiego posiłku.

To jest podstawa mojego zdrowego żywienia. Właściwe łączenie składników i dobieranie ich odpowiednio do pory dnia. Kiedy człowiek się czymś zainteresuje chce wiedzieć więcej. W przypadku żywienia ta wiedza może trochę przerażać, ponieważ żywność w naszych czasach jest produkowana na masową skalę. Zawsze oznacza to cięcie kosztów i maksymalny zysk, a co za tym idzie, chemia i sztuczne zwiększanie plonów. 
Najbardziej wystrzegam się aspartamu, który jest w każdym produkcie z dopiskiem "sugar free". Cudownie! Mniej cukru, mniej kalorii! W zamian za kilka kalorii można sukcesywnie uszkadzać swój układ nerwowy, serce i prowokować powstawanie komórek rakowych, więc dziękuję. Jak ma być słodkie to już lepiej od cukru.
Drugim diabłem w produktach jest glutaminian sodu, wzmacnia smak i osłabia nasze zdrowie (w dużym skrócie). 
Więcej Was straszyć nie będę. Tych, którzy chcą wiedzieć co jest w jedzeniu, które codziennie kupujecie, polecam obejrzeć dokument poniżej. Fakt, że po nim spędzicie kilka minut więcej na następnych zakupach wyjdzie Wam tylko na dobre ;)



No dobra, ale jak prawie wszystko na którymś etapie produkcji traktowane jest chemią to co jeść? 
Tak zupełnie zdrowo się nie da, taki urok naszych czasów, chyba że mamy własny ogródek i dużo czasu ;)
Jest też opcja na jedzenie pozbawione pestycydów, pełnoziarnistą mąkę, chleb na naturalnym zakwasie. Niestety żywność organiczna nadal jest stosunkowo dość droga (nie mam tu na myśli stosunku do cen produktów nieekologicznych, tylko stosunku do naszych przeciętnych zarobków). To, że jedzenie z chemią zamiast naturalnych składników będzie tańsze, chyba nigdy się nie zmieni.
Nie trzeba jednak mieć grubego portfela, żeby mieć zdrowie. Jeśli już nie możemy uniknąć, a jedynie zmniejszyć skalę trucia samych siebie, możemy też skutecznie odtruwać się przy pomocy naturalnych metod. 
Wiem, że jest ich trochę, ale polecić mogę tylko jedną (innych nie stosowałam, więc nie wiem jak działają) - skuteczną, łatwo dostępną i smaczną ;)
Jest to metoda Słoneckiego (link) na oczyszczenie organizmu. Składa się z kieliszka mikstury, który trzeba wypić rano na czczo i odczekać godzinę pez picia i jedzenia. Wydaje się długo, zwłaszcza że z rana dobrze jest się napić ciepłej wody, ale w tym czasie można wziąć prysznic albo pójść jeszcze się zdrzemnąć ;)
Drugą częścią tej metody jest koktajl błonnikowy na kolację. Jest bardzo smaczny, a do zrobienia go potrzebny jest tylko młynek do kawy i blender, a w to warto zainwestować. Dokładnie wygląda to tak:

Mikstura:

sok z aloesu
olej kukurydziany/oliwa z oliwek/olej z pestek winogron
cytryna

Do mikstury potrzebny jest rozcieńczony sok z aloesu, pół na pół z wodą, czyli z 0,5l soku, po dodaniu wody będziemy mieć 1l roztworu.  Całą miksturę przygotowuje się w proporcjach 3 x 10ml, czyli 10ml (niepełna łyżka stołowa) soku z cytryny, łyżka roztworu z soku aloesu i łyżka oleju. To zostawiam na noc w szafce (musi być ciemne miejsce) i rano wypijam.

Koktajl błonnikowy:

siemię lniane
pestki dyni i słonecznika w łupinach
maślanka
owoce/warzywa

Mielę w młynku do kawy po łyżce siemienia, pestek słonecznika i pestek dyni. Zmielone przesypuję pojemnika blendera, dodaję jakiś owoc, maślankę i miksuję. Moje ulubione to banan z ogórkiem albo banan, jabłko i marchewka. 
Można próbować wszystkiego ;)

czwartek, 26 września 2013

CO UBIERAMY

O ekologii pisałam już parę postów temu, ale cały czas zgłębiam ten temat, zwłaszcza w branży modowej. Wiedząc o paru faktach więcej niż rok temu zupełnie inaczej postrzegam rzeczy, które oferuje branża. 
Po przeszukaniu internetu, obejrzeniu paru dokumentów, przeczytaniu różnych artykułów, wszystko składa się w bezlitosną całość. I to nie tak, że złe są ubrania i dodatki te w chińskich marketach, albo te tańsze w różnych sieciówkach. Problem dotyczy również tych markowych i drogich rzeczy, które wydawałoby się, że swoją ceną są w stanie odpowiednio wynagrodzić wszystkich pracujących nad stworzeniem od początku do końca procesu produkcji. 


Temat jest rozległy, a na skutkach maksymalnego zysku firm cierpią pracownicy i my, konsumenci. Pestycydy, detergenty i sztuczne barwniki nie są obojętne dla zdrowia człowieka. W Europie stosowanie szkodliwych dla człowieka środków grzybobójczych stosowanych przy produkcji obuwia jest oczywiście zabronione, możemy czuć się bezpieczni. U nas nie wolno takich rzeczy dodawać. Ale co z tego, kiedy 90% rzeczy z branży modowej produkowane jest w Bangladeszu, czy jak ostatnio znalazłam, w P.R.C. (People's Republic of China). Tam obowiązują inne prawa, takie które zezwalają na używanie rożnego rodzaju chemii i na niewolniczą pracę w warunkach pozbawionych nawet BHP.  
Jednak co innego kiedy czytamy o tym tekst, albo słyszymy, że w Chinach ludzie mieszkają w zakładach pracy i pracują codziennie po 12 godzin, a co innego kiedy to widzimy wideo z tamtych miejsc, słyszymy tych ludzi. Dlatego polecam Wam obejrzeć ten dokument i dowiedzieć się kilku istotnych informacji o tym, co na sobie codziennie nosimy, żeby wiedzieć jak to ograniczyć.





Dlatego też, mając większą świadomość tego, jak to wygląda od podszewki szukam dostawców, którzy przestrzegają pewnych zasad w produkcji tkanin. Chcę, żeby rzeczy HanaMade nie przyczyniały się do tego co się dzieje w większości firm odzieżowych. Dlatego są organizacje, które pod warunkiem przestrzegania określonych praw, po przeprowadzaniu kontroli przyznają certyfikaty jakości. Do najważniejszych według mnie należą Fair Trade, Fair Wear Foundation, GOTS i Eco Label, o których więcej przeczytacie tutaj.

Ciekawa jestem jakie są Wasze opinie na ten temat. Nie przywiązujecie do tego większej uwagi, czy może szukacie sposobów, żeby ograniczyć kupowanie takich ubrań? Jeśli tak to jakich?

piątek, 13 września 2013

JESIEŃ CZ.1

Trzeba przyznać - lato się już skończyło. 16 stopni, coraz mniej słońca i deszcz zmuszają do przeorganizowania swoich zajęć. Czy tego chcemy czy nie, częściej będziemy siedzieć w domu.

Podobno coraz mniej młodych ludzi czyta książki. Tekst dłuższy niż 4 strony (bez obrazków) jest nie do przejścia. Nie znam wszystkich młodych ludzi, więc nie wiem czy rzeczywiście tak jest. Przynajmniej wśród znanych mi osób ta teza się nie sprawdza ;) 
Co do literatury to każdy z nas zna dzieła Mickiewicza, Reymonta, Miłosza czy Słowackiego, ale licealistom kojarzą się oni niekoniecznie zachwycająco. W szkołach tworzy się obraz wieszcza polskiego, który był człowiekiem niesamowicie wrażliwym, cnotliwym, a twórczość wypływała z jego nadzwyczajnego serca i umysłu pod natchnieniem. 

Dla wszystkich, których choć trochę interesuje sztuka (literatura, malarstwo, muzyka, itd.) polecam książkę, która nie popiera wizerunku polskich artystów jako osób cudownie natchnionych. ENCYKLOPEDIA POLSKIEJ PSYCHODELII Kamila Sipowicza w konkretny, rzeczowy sposób przywołuje historię Słowian, która pełna jest psychodelicznych roślin i odnosi ją do twórczości naszych artystów. 



Jak mówi sam autor - "Encyklopedia Polskiej Psychodelii" to skrzyżowanie książki naukowej ze światopoglądową. Starałem się opatrzyć wszystko przypisami, podać źródła etno-farmakologiczne. Nie pominąć danych z historii farmacji czy literatury, żeby to co napisałem nie było to wzięte z księżyca." 



Jest o czym poczytać i jest też co obejrzeć, bo zebrane prace artystów, pełne są kolorów i dziwnych form. 
Mnie książka bardzo wciągnęła i myślę, że na Was też tak zadziała ;) Polecam!

piątek, 30 sierpnia 2013

ETAM

Graffiti i street art, mimo że na stałe już wrosły w kulturę miast, nadal postrzegane są jako wandalizm. Za przyłapanie na malowaniu można dostać nieźle po kieszeni. Wyjątkiem są murale wykonywane za zgodą miasta, jednak i o to nie łatwo. Bo właściciel budynku się nie zgadza, bo miasto woli oddać pustą ścianę na podświetlane billboardy albo woli pomalować cały budynek na pastelowy, mdły kolor .
Dzisiaj granica pomiędzy sztuką graffiti a street art'em się zaciera, ale myślę że artystów których przedstawię można zaliczyć do street art'u.

ETAM CRU to polscy artyści Sainer i Bezt, tworzący niesamowite, pełne koloru murale. Ich prace można zobaczyć w większych polskich miastach takich jak np. Łódź, Warszawa, Katowice. Ze swojej twórczości są znani w całej Europie. Malowali ściany m.in. w Portugalii, Rosji, Wiedniu, Słowacji. Oprócz wielkich prac na budynkach tworzą także na płótnach farbami olejnymi lub akrylami. Najlepiej ich zdefiniują ich prace. Po więcej zachęcam do zajrzenia na ich oficjalną stronę www.etamcru.com.
Enjoy!

ETAM, Gorzów Wielkopolski, 2010

BEZT: Kameleone
Warszawa, 2011


ETAM: Baloon
Łódź, 2011 

ETAM: Bomb
Łódź, 2010


ETAM: Jazz in free times
Szczecin, 2010

ETAM: Mehoffer
Turek, 2011

ETAM: 10
Bydgoszcz, 2009

BEZT: Broken
olej i akryl na płótnie, 2011

SAINER : The other side of the game
akryl na płótnie, 2012


czwartek, 22 sierpnia 2013

OPCJA NA ZDROWE KANAPKI

Kanapki to chyba najprostszy posiłek bez którego wiele osób nie wyobraża sobie śniadania/ kolacji. Sposobów na dobre kanapki jest mnóstwo. Przygotowałam tym razem pastę, która nie wymaga ani dużo pracy, ani pieniędzy. Oto przepis na:

Hummus z cieciorki:

2/3 szklanki cieciorki
cebula
pomidor
2 łyżki oleju lnianego budwigowego (można zastąpić masłem)
3 ząbki czosnku
4 pieczarki

przyprawy: 
sól, pieprz, majeranek, świeża bazylia


Cieciorkę zalewamy wodą, tak żeby przykryła ziarna i zostawiamy na noc. Rano gotujemy cieciorkę przez godzinę. jeśli zostało jeszcze trochę wody to odcedzamy. 


Kroimy pieczarki, pomidora, cebulę i podsmażamy. Kiedy wszystko ostygnie dodajemy warzywa i olej lniany do cieciorki. Całość doprawiamy przyprawami i rozgniecionym czosnkiem.


Miksujemy wszystko blenderem na pastę. Smacznego!


czwartek, 15 sierpnia 2013

EKO MODA

Wielu podąża za trendami, taka specyfika konsumpcyjnego modelu życia. Ale kiedy powiemy o kimś, że podąża za trendami często ma to wydźwięk bardziej negatywny niż pozytywny. Jednak nie zawsze trendy muszą być czymś złym, świadczącym o podatności na chwyty marketingowe. Trzeba świadomie wybierać co z tego co oferuje nam przemysł jest ok a co nie. 

Od kilku lat coraz śmielej wkracza do Polski moda na ekologię. Coraz więcej sklepów przeznacza miejsce na regałach na ekologiczną żywność, torby foliowe nie są już za darmo, co zachęca do robienia zakupów z własną torbą, najczęściej płócienną. Segregacja śmieci wcześniej była dobrowolna i właściwie, kto miał kaprys wyrzucał plastik, makulaturę i szkło osobno. Teraz mocno zachęcają do tego przepisy, które w zamian za segregację oferują niższą cenę wywozu śmieci. Póki co i tak prawo to wymaga jeszcze sprecyzowania, jednak idea bycia eko stale idzie do przodu. 

Ekologia to nie tylko żywność bez pestycydów i segregacja odpadów. Temat dotyczy także mody. Wśród ludzi popularne jest jeszcze niestety przekonanie, że ekologiczna odzież to płócienne worki w kolorze brudnego beżu albo ziemistych odcieniach. 
Po metkach wiadomo, że 90% odzieży pochodzi z Azji, a nie jest tajemnicą, że warunki pracy są tam niewolnicze. Sytuacja ta na szczęście powoli się zmienia. Coraz więcej projektantów zwraca uwagę na to z jakich tkanin tworzą ubrania oraz na to w jakich warunkach szyją je ich pracownicy. Do produkcji eko ubrań używana jest m.in. bawełna organiczna, która uprawiana jest na polach wolnych od pestycydów lub włókna bambusowego, którego produkcja wymaga mniej wody i obciążenia pracowników. Nad satysfakcją z wyboru ekologicznych skarpetek konopnych czy bambusowego t-shirtu często przeważa cena, wyższa niż tych "zwykłych". 




Przykładem na to, że nie musi tak być są ubrania polskiej projektantki Luizy Jacob. Luiza pod marką Dream Nation, tworzy z tkanin z bawełny organicznej i włókna bambusowego opatrzonych certyfikatem GOTS. O samej marce pisałam w jednym z pierwszych postów tego bloga, ponieważ dla mnie oprócz idei jest to również świetny design, który przełamuje stereotyp beżowych eko ciuchów ;)

src: dreamnation.eu

Trzymając się Polskiego eco-designu ciekawa jest też biżuteria tworzona z butelek PET. Ekoista łączy jubilerstwo z recyclingiem w delikatnym minimalistycznym stylu. Ich wyroby dają drugie życie tworzywu, które odpowiednio przetworzone potrafi zaskakująco ozdobić stylizację.


src: ekoista.pl

Przeszukując ekologiczne marki znalazłam też ciekawe obuwie, które sprzyja naszemu środowisku. I tu również ceny nie odbiegają od butów powszechnie znanych marek. Firma FYE For Your Earth szyje sportowe obuwie unisex. FYE dba o ekologiczne materiały oraz o dobre warunki pracy dla tych, którzy produkują ich buty. Góra wykonywana jest z bio bawełny i poliestru z recyklingu, a podeszwa jest mieszanką z butów również pochodzących z odzysku i naturalnego kauczuku. Tkaniny barwione są naturalnymi barwnikami, a klej który używają jest na bazie wody, żeby zminimalizować użycie chemii. oprócz tego, za każdą kupioną parę butów organizacja Planete Urgence zasadza jedno drzewo a 5% ceny przeznaczone zostaje na projekty mające na celu poprawę stanu zdrowia i edukacji. Jeśli wierzyć wszystkiemu co piszą producenci, ich buty przyczyniają się do ochrony Ziemi. Poza tym, design też mają ciekawy ;)

src: sarenza.pl

W idei ekologicznej produkcji może kryć się nie tylko recykling, ale też Fair Trade, lokalna produkcja, czy organiczne materiały. I okazuje się, że wcale nie tak trudno znaleźć ciekawą ekologiczną odzież w przystępnych cenach.  

czwartek, 8 sierpnia 2013

DIY WHISKEY

Bardzo lubię kiedy drobiazgi w mieszkaniu są ręcznie wykonane. Ramki na zdjęcia, poduchy, stoliczki, wazony, wieszaki, itd. Dlatego dzisiaj przygotowałam banalnie prosty pomysł DIY na ciekawy dozownik na mydło w płynie. Butelka po Jack Daniel's normalnie wylądowałaby w koszu, ale nie tym razem ;)
Przy użyciu mini kombinerek i nożyczek udało mi się wyłamać i wyciąć blokadę przy gwincie, która była jedyną przeszkodą w transformacji butelki.

Potrzebne będą:
* butelka Jack Daniel's (wykorzystałam 0,7 l, ale 0,5 l byłaby lepsza)
* mini kombinerki
* nożyczki
* pompka (na gwint butelki pasuje pompka od odżywek Syoss)
* płyn w kolorze whiskey ;) (np. Palmolive Ayurituel Energy albo Luksja Choco Orange)


Przy pomocy kombinerek i nożyczek wyłamujemy sitko w środku gwintu butelki, tak żeby pompka swobodnie weszła.


Przelewamy mydło i zakręcamy pompkę. Gotowe.
Powodzenia!

czwartek, 1 sierpnia 2013

WORKSPACE

Myślę, że minimum połowa z was chciałaby pracować w domu. To ogromne ułatwienie, ale żeby wszystko grało trzeba dobrze rozplanować przestrzeń pracy w domu. Kiedy już mamy trochę miejsca albo wolny pokój na pracownię trzeba dobrze przemyśleć jak ona powinna wyglądać, żeby praca w niej była efektywna i przyjemna.



Przede wszystkim ważne jest aby miejsce do pracy i reszta domu były wyraźnie oddzielone. Może to być osobny pokój przeznaczony na studio, może być połowa pokoju oddzielona kanapą czy regałem. Dzięki temu nie będą nas rozpraszały różne rzeczy i nie będziemy przeszkadzać pozostałym mieszkańcom.

Bardzo istotne jest światło w pracowni, bo bez niego ciężko wykonywać jakiekolwiek prace manualne. Dlatego biurko, przy którym będziemy pracować, powinno stać blisko okna. Nie musi być na wprost, ale tak, żeby docierało do niego wystarczająco dużo światła.


Do pracy głównie przy komputerze najbardziej oddziałuje przestrzeń za monitorem. jeśli postawimy biurko na wprost pod oknem (czego nie polecam), w słoneczny dzień obraz na monitorze będzie mniej czytelny. W tym przypadku ściana jako tło za monitorem zawsze sprawdza się dobrze. Moim zdaniem, najlepszy jest minimal, czyli prosto, konkretnie i estetycznie.


Jeśli chodzi o miejsce do szycia nie obejdzie się bez przegródek, półek, szafek. Wszystkie te drobne rzeczy i materiały muszą mieć gdzieś swoje miejsce. Zwłaszcza tego typu pomysły na pracownię mnie interesują, bo w takiej przestrzeni wszystko nam ułatwia a nie utrudnia pracę.



Ze względu na HanaMade mi najbardziej odpowiada połączenie dwóch metod pracy, czyli przy komputerze i przy blacie, gdzie będę mogła swobodnie malować ubrania. Można cały pokój podzielić na takie dwie części: manualną i do projektowania przy kompie. To chyba najlepsze rozwiązanie na zorganizowanie sobie przestrzeni we własnej domowej pracowni. Wtedy do pracy idziemy z kawą prosto z naszej kuchni, nie musimy biec na tramwaj, a kiedy o 23 wpadnie nam do głowy jakiś pomysł, można go zapisać albo zrealizować od razu w pracowni. Jak dla mnie super ;)
Moja pracownia jest jeszcze odmalowania i przemeblowania, ale kiedy będzie gotowa na pewno tu ją pokażę.

piątek, 26 lipca 2013

CIASTO ZE ŚLIWKAMI

Dzisiaj krótko i prosto. Przepis na kruche ciasto ze sliwkami, które nie może się nie udać :)

Składniki:
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru
4 jajka
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki śmietany/ jogurtu
Kostka margaryny
Śliwki
Cynamon

Wymieszac razem mąkę, cukier, proszek, margarynę, smietane i żółtka. Kawałek ciasta wielkości pięści włożyć do zamrazarnika. Białka oddzielić do miski i ubic na sztywno. Śliwki przekroic na polowki bez pestek. Wyłożyć spód i boki formy ciastem na grubość około 1 cm i ułożyć śliwki skórka do dołu. Górę posmarowac ubitymi bialkami, zetrzec na tarce zamrozony kawałek ciasta i posypac cynamonem. Piec godzinę w 180*C. Wszystko! 

czwartek, 18 lipca 2013

TO DO

Odkąd pamiętam zawsze się spóźniałam, zawsze o czymś zapominałam albo gubiłam różne rzeczy. Ale im więcej mam do zrobienia, a o wielu sprawach powinnam pamiętać to staje się to nie do ogarnięcia bez dobrej organizacji. Dlatego od kilku miesięcy w kalendarzu rozpisuję sobie rzeczy, które powinnam danego dnia zrobić. Zauważyłam, że w jakiś sposób mnie to mobilizuje, bo już nie odkładam czegoś na jutro. Widzę że jutro, pojutrze i po pojutrze coś innego powinnam zrobić, więc wolę zrobić to teraz i nie odkładać wszystkiego na dzień przed deadlinem.

Jestem właśnie w takiej sytuacji, kiedy zebrało się tego trochę i żeby się w tym nie pogubić, postanowiłam spisać listę co jest do zrobienia, żeby zorganizować to jak najlepiej. Taka lista TO DO uświadamia ile tego jest, ale dzięki niej też nic mi nie ucieknie, bo o czymś np. zapomnę. Nie będę wam zdradzać co dokładnie mnie czeka przez najbliższe dwa tygodnie, ale ogólnie będzie to nowy projekt HanaMade, który mam nadzieję będę mogła pokazać w sieci już za miesiąc ;) A do tego przeprowadzka i plan nowego projektu, który ukazywał się będzie tylko tu - na blogu ;) Brzmi trochę tajemniczo, ale lepiej pokazać etapy działania i efekty, zamiast opowiadać o tym czego jeszcze nie ma. Jeśli też, mimo że są wakacje, macie dużo do zrobienia wrzucam moją TO DO LIST. 



czwartek, 11 lipca 2013

JAK MIESZKASZ?

Mówi się "pokaż mi jak mieszkasz, a powiem Ci kim jesteś". Jest w tym coś, o ile mieszkamy we własnym mieszkaniu albo w wynajmowanym, które możemy trochę urządzić po swojemu (co nie zdarza się często). Każde mieszkanie, w większym czy mniejszym stopniu mówi coś o jego lokatorach. Wyrazem tego mogą być drobne rzeczy, jak np. sposób uporządkowania, zorganizowania rzeczy lub totalny brak porządku :) Właśnie szykuję się do przeprowadzki gdzie będę miała możliwość drobnego spersonalizowania mieszkania. Bardzo podobają mi się szare ściany wzbogacone mocnymi kolorami w meblach i dodatkach, dlatego pierwsza ściana, którą pomaluje będzie właśnie w kolorze szarym ;) Przeglądając zdjęcia w tym temacie zwróciłam uwagę na kilka elementów.

Kolory ścian mają bardzo duże znaczenie. Dzięki nim już trochę można określić lokatora. Przy przeglądaniu ogłoszeń zauważyłam, że najczęściej wybierane kolory to ciepłe pastele, przeważnie żółty, brzoskwiniowy, pistacjowy albo beżowy. Rzadziej zdarzają się ściany niebieskie, które moim zdaniem, zależnie od odcienia, idealnie nadają się do sypialni, bo uspokajają i odprężają.

src: socialbliss.com

src: weheartit.com

Drugą sprawą, która może określać kto tam mieszka są meble. Moim zdaniem, mebli w mieszkaniu powinno być niedużo. Bez pawlaczy w każdej szczelinie którą można zabudować, bez meblościanek. Po prostu tyle ile potrzeba na schowanie naszych najważniejszych rzeczy, bo im jest więcej mebli, tym więcej rzeczy znajdzie się do upchnięcia "bo się jeszcze przyda" :) Uwielbiam rzeczy stworzone z ideą recyclingu, takie coś z niczego. Meble z euro palet są moimi faworytami w tym temacie. Pomalowane na biało, służące jako podstawa łóżka plus wygodny materac, super! W dodatku to nisko budżetowy i ciekawy mebel ;)

src: scraphacker.com

Najbardziej wyrazistymi elementami wystroju są jednak dodatki. To po nich najlepiej poznamy mieszkańców.  Po książkach określimy  czym się interesuje lokator i jakie są jego pasje, po dodatkach -czy przywiązuje uwagę do estetyki mieszkania, po ręcznie wykonanych ozdobach poznamy artystę, a po obrazach jaka sztuka go interesuje. Najbardziej  wymowne w mieszkaniach są zdjęcia, bo często są wspomnieniami ze spotkań z przyjaciółmi, z wyjazdów albo z ciekawych imprez. Oprócz tego, że dla lokatora są to pamiątki z tamtych wydarzeń, jednocześnie chce się nimi podzielić z gośćmi ;) Zaraz po zdjęciach w mieszkaniach lubię ręcznie zrobione dodatki, dlatego znalazłam parę ciekawych rzeczy.

src: justbaustralia.com.au

src: purplecarrotkc.com

src: joyshop.com

To przykładowe elementy, na które zwrócilam uwagę, ale na pewno będę kontynuować ten temat. No i przy okazji na pewno pojawi się jakieś DIY, na które mam już kilka pomyslów ;)

czwartek, 4 lipca 2013

MÓJ DZIEŃ DOBRY

Przed chwilą zaczęły się wakacje i pewnie większość z Was, spragniona wypoczynku, korzysta ze słońca gdzieś na trawce ;) Dla mnie lipiec niekoniecznie oznacza wolne, raczej tylko przerwę od studiów. Do zrobienia mam mnóstwo innych rzeczy, ale na to własnie czekałam! Na czas, w którym nic oprócz HanaMade nie będzie mi zawracało głowy. Mogę w pełni poświęcić się projektowaniu i realizowaniu pomysłów. Żebym mogła wieczorem powiedzieć, że to był dobry dzień musi znaleźć się w nim
6 rzeczy, które mnie uszczęśliwiają. Takie drobne elementy, dzięki którym czas zwalnia.

1. Najlepiej zaczynam dzień budząc się sama, bez budzika. Dodatkowo lubię kiedy budzi mnie słońce, bo wtedy mam od razu więcej energii. Ale z naszą ostatnią pogodą oznaczałoby to, że tych dobrych dni miałam niewiele. Nieprawda, przy deszczu też jest ok. Stukanie kropli o parapet potrafi przyjemnie obudzić, mgła rano jest piękna, ale nie ma co się oszukiwać... milion razy bardziej jest lepiej kiedy od rana świeci słońce :)


2. Mój dzień zaczyna się od zdrowego śniadania. Zwykle rano robię sobie owsiankę z różnymi bakaliami, miodem i cynamonem. Bez takiego śniadania mój dzień nie może być idealny ;P

3. Kolejnym elementem mojego udanego dnia jest obecność bliskich. Trochę ciężko jest wstawać rano i nie móc się do kogoś odezwać, pogadać przy śniadaniu itd. :P

4. Żeby mój dzień był udany muszę coś zrobić. Coś stworzyć. Coś kreatywnego, praktycznego albo po prostu coś co da mi satysfakcję. Najczęściej siadam do rzeczy związanych z modą i hand made'm. Dlatego zawsze kiedy już coś robię, czuję że ten dzień jest ok, nawet jeśli np. koszulka nie uda się dokładnie tak jak tego chciałam ;)

5. Projektowanie jest dla mnie kolejną rzeczą, przy której nie czuję czasu. Sprawia mi to przyjemność, czasem męczy, ale zawsze końcowy efekt daje trochę radości :D

6. Nie samą pracą człowiek żyje, nawet kiedy ta praca to pasja i daje mnóstwo przyjemności. Dlatego dobrze wieczorem oderwać się od tego, nawet po to, żeby spojrzeć na wykonane już rzeczy z innej perspektywy. Podobno pasja zbliża ludzi i coś w tym chyba jest, bo zwykle kiedy spotykam się ze znajomymi w pewnym momencie rozmowy zamieniają się w szkicowanie, granie, freestyle itd. Takie zakończenie dnia lubię!





czwartek, 27 czerwca 2013

STREETS FULL OF FASHION

Ulice większych miast cały czas tętnią życiem. Można być pewnym, że podczas spaceru zawsze spotka  się kogoś innego albo trafi się w jakieś miejsce, którego do tej pory nie znaliśmy. I mimo że uwielbiam naturę, to ulice też mnie przekonują mnie do siebie. A to dlatego, że mogą być wielką galerią sztuki, wybiegiem mody, teatrem itd. Wszystko zależy od ludzi.

Kiedy  idę ulicą patrzę jak ludzie są ubrani, ale nie oceniam. Czerpię z tego inspiracje, pomysły na połączenia kolorów, faktur, stylów. Im większe miasto tym bardziej różnorodne stroje można zobaczyć. W sieci też przeglądam strony z modą z ulicy, a moim ostatnim odkryciem jest niesamowity Humans of New York. Ujął mnie szczególnie tym, że są tam ludzie, którzy się tak ubierają na co dzień. Każdy ma swój styl i swoją historię, a między tym nie ma jakiegoś parcia na bycie modnym. Ten portal wydaje mi się w jakiś sposób naturalny, codzienny. Podobny charakter ma znany Hel-Looks, w którym też można zobaczyć oryginalnych ludzi. Jako street fashion określa się też zdjęcia osób z fashion weeków, gdzie zjeżdżają celebryci ze świata mody, projektanci i miłośnicy mody. Tam z kolei częściej trafiają się wyszukane outfity od święta, bo każdy idąc na taką imprezę, chce się zaprezentować jak najlepiej. Ten rodzaj street fashion lubię trochę mniej, bo bardziej interesują mnie codzienne zestawy, założone pod wpływem nastroju.












source: humansofnewyork.com, thestyleograph.com, skategirl.co.uk, pinterest.com, hel-looks.com